Bieda na Kubie oto przeciętny dom Kubańskiej rodziny.Niestety ponad 50 lat reżimu robi swoje.ludzie maja jedynie telewizory i to nie wszyscy.Na Kubie brakuje Czy na Kubie jest Internet? Czy można kupić startówkę i korzystać z niej jak w innych krajach, wykupując pakiet internetu? Czy Internet na Kubie jest drogi? Ze względu na ustrój polityczny i słaby dostęp do wszystkiego, te pytania nurtują wszystkich millenialsów (i nie tylko) wybierających się na Kubę. Jako, że pracuję online, kwestia dostępności Internetu na Kubie była dla mnie kluczowa. Przeczytajcie post, żeby dowiedzieć się więcej o Internecie na Kubie. CZY NA KUBIE JEST INTERNET? Odpowiedź brzmi: tak, na Kubie jest internet. JAK UZYSKAĆ DOSTĘP DO INTERNETU NA KUBIE? Jedynym dostawcą Internetu na Kubie jest państwowa firma telefonii, ETECSA. Posiada ona swoje budki, rozlokowane przy ważniejszych miejscach w mniejszych miastach oraz centrach handlowych w większych, gdzie oferuje karty do zalogowania się do publicznej sieci bezprzewodowej. Do zakupu karty potrzebny jest dokument – paszport, bądź dowód osobisty. Sieć dostępna jest w wyznaczonych miejscach, które bardzo łatwo jest zauważyć ze względu na tłumy ludzi wpatrujących się w telefon/tablet/komputer, w miejscu, które mogłoby wydawać się pozornie zupełnie niegodnie uwagi – na środku ulicy/parku/skweru. Kartę do Internetu na Kubie oprócz w punktach ETECSa, można również kupić od “koników”, który oferują ją w cenie 3$/godzinę. Karta raz aktywowana ważna jest przez 30 dni. Przeczytaj też: OSZUSTWA NA KUBIE Karta ETECSA ze zdrapką ILE KOSZTUJE DOSTĘP DO INTERNETU NA KUBIE? Karty do Internetu sprzedawane są w trzech wariantach czasowych. 30 min za CUC, 1 h za CUC, oraz 5h za CUC, co daje tą samą cenę, ale Internet na Kubie dostępny jest w różnych wariantach czasowych. Trzeba przygotować się, że do budek i punktów ETECSA bardzo często ustawiają się długie kolejki. Optymalną godziną na zakup karty jest godzina poranna (do 10-11), kiedy większość Kubańczyków jeszcze śpi. ‼️ KLIKNIJ I ODBIERZ ? ZŁ NA PIERWSZĄ REZERWACJĘ W AIRBNB! ? Kolejka do stoiska ETECSA w Varadero CZY ŁĄCZE JEST SZYBKIE? Zależy to od ilości osób korzystających z danego łącza w danym momencie. Jeśli zależy Ci na jego szybkości, najlepiej znaleźć to najmniej oblegane w okolicy, albo po prostu wybrać się na surfowanie o niepopularnej godzinie, która na Kubie przypada rano, kiedy wszyscy jeszcze śpią (pierwsi ludzie na ulicach pojawiają się około godziny 10-11). Co więcej, niektóre strony nie funkcjonują tak, jak powinny. Blokowany jest Snapchat i Airbnb (więcej o naszych przeżyciach z próbą rezerwacji pokoju będąc na Kubie przeczytasz w TYM poście). Niemniej jednak nie należy nastawiać się na kosmiczne osiągi. Nawet przy małej liczbie użytkowników hot-spota, możemy zapomnieć o pobieraniu dużych plików. No cóż… Korzystanie z Internetu na Kubie nie jest najlepszym pomysłem. Lepiej po prostu… iść napić się mojito. W JAKICH MIASTACH ZNAJDĘ ŁĄCZĘ? We wszystkich miastach, w jakich byliśmy było po parę miejsc z hotspotem (Varadero, Matanzas, Hawana, Trinidad, Moron, Cayo Coco). CZY W MOIM HOTELU/CASIE NA KUBIE BĘDZIE WIFI? Wifi dostępne jest także w hotelach, oraz na lotnisku, pod warunkiem, że ma się kupioną kartę ETECSA, bo jak wspomniałam, są oni jedynym dostawcą Internetu. Jeśli chodzi o prywatne casy, to o ile nie jest ona zlokalizowana niedaleko oficjalnego punktu z Internetem, albo właściciel nie posiada tak zwanego “extendera”, to niestety trzeba będzie pofatygować się do najbliższego hotspota. jedyne modele telefonów dostępne na wyspie Przeczytaj też: 10 RZECZY, KTÓRE MUSISZ WIEDZIEĆ PRZED WYJAZDEM NA KUBĘ Internet a data. Nastavení připojení, data navíc a internet v zahraničí. Vše o mobilním surfování. Nejčastější dotazy. Internet v mobilu. Internet v zahraničí. Internet na doma. Objem dat. Vodafone Pass & MultiPass.
Na pewno nie raz spotkaliście się z opinią, że Kuba jest całkowicie odizolowana od reszty świata. Całkowicie zamknięta na wpływy z zewnątrz, tworzy oddzielną rzeczywistość. Przysłuchując się stereotypom, można odnieść wrażenie, że dla Kubańczyków internet jest po prostu egzotyczną legendą. Cóż, musze Was rozczarować. To nie do końca tak wygląda. Niemniej, dla uzależnionych od obecności w sieci, Kuba jest nie lada wyzwaniem. Na Kubie prawie nikt nie ma w domu dostępu do internetu. WiFi w kawiarniach i restauracjach należy do rzadkości, a coś takiego jak dane w telefonie po prostu nie istnieje. Jedyną szansą na połączenie się z siecią jest udanie się do jednego z parków, w których zainstalowano routery (tzw. Parki WiFi). Jednak nawet znalezienie takiego miejsca nie gwarantuje sukcesu. By połączyć się z internetem potrzebne są bowiem specjalne karty. Na kartach tych znajdują się zdrapki z nazwą użytkownika i hasłem. Tylko po wpisaniu tych danych do naszego urządzenia uzyskamy dostęp do sieci. Jeśli będziemy mieli dużo szczęścia, połączymy się w pierwszym parku za pierwszym razem. Będziemy surfować przez godzinę z jednym tylko załamaniem sygnału. Bardziej prawdopodobny scenariusz wygląda jednak tak, że odwiedzisz pięć parków i w żadnym z nich nie będziesz umiał nawiązać połączenia. Kolejnego dnia skoro świt wrócisz do pierwszego, z nadzieją, że w mniej szczytowych godzinach szanse na połączenie są większe. Widząc kilka osób wpatrzonych w ekran, wypytasz ich, jak to zrobili. Skoro oni mogą, to ja też, prawda? Nikt jednak nie będzie w stanie podać Ci recepty na sukces. Najlepsza, powtarzana w kółko rada brzmi: „trzeba próbować”. Uparcie próbujesz więc dalej. Przy czwartej próbie telefon wreszcie wibruje z radości. Udało się! Masz godzinę czasu w wirtualnej rzeczywistości. Po dziesięciu minutach z nieznanych powodów tracisz połączenie. Jesteś zdeterminowany. Skoro udało się raz, uda się i drugi! Ponownie przepisujesz ciąg cyfr i liter z twojej karty. Pierwsza próba spełzła na niczym. Druga próba również spaliła na panewce. Dziwne hasło znasz już prawie na pamięć. Uparcie wpisujesz je dalej. Nic. Kolejny raz. Nic. I jeszcze raz… Jest! Twój okrzyk radości słychać w całym parku. Jesteś jednak jedynym z uśmiechem na twarzy. Sąsiad z ławki przeklina pod nosem, ale dobrze wiesz, że nie możesz mu pomóc. Ot, łut szczęścia. Rozemocjonowany, ponownie zagłębiasz się w wirtualną rzeczywistość. Przychodzące wiadomości pochłaniają Cię całkowicie. Odpisujesz na jedną, drugą i… Koniec. Godzina, która została Ci przydzielona wraz z kartą, właśnie minęła. Chciałbyś kupić kolejną, ale to wcale nie jest takie proste. Wczoraj stałeś pół godziny w kolejce w państwowym przedsiębiorstwie komunikacyjnym. Właściwie tylko po to, żeby dowiedzieć się że kart do internetu już nie ma. Ostatnie były jakiś tydzień temu. A następne? Nie wiadomo. Jak będą, to będą. Zmotywowany, próbowałeś również w dwóch hotelach. Mimo Twojego pięknego uśmiechu, karty dostępne były tylko dla gości hotelowych. Próbowałeś także w okolicznym kiosku. Mimo usilnych prób przyswojenia lokalnego akcentu, karty dostępne były tylko dla Kubańczyków… Poirytowany, poszedłeś za zasłyszaną na ulicy radą, że niekiedy w parkach prywaciarze sprzedają wystane w kolejkach karty. Potem przez blisko godzinę krążyłeś po parku wypatrując, kto może mieć jedną kartę w nadmiarze. W końcu sprzedał Ci ją jakiś młodzieniec za podwójną cenę. Dzisiaj jednak go nie widzisz. Przypominasz sobie wczorajszą mordęgę i po prostu odpuszczasz. Zdobycie karty do internetu to nie tylko dużo zachodu. To także spore obciążenie dla portfela. W państwowych punktach sprzedaży godzinna karta kosztuje 2$. Ale ponieważ rzadko kiedy są tam dostępne, przedsiębiorczy ludzie wyszukują je po całym mieście i sprzedają w parkach za dodatkową opłatą. Jeśli znajdziesz kogoś takiego (czy raczej: jeśli ktoś taki Cię znajdzie), godzinną kartę będziesz mógł kupić za 3$. Może za 2,5$ jeśli mówisz nienagannym hiszpańskim, uparcie negocjujesz i przypominasz trochę Kubańczyka. Drogo? No to przypomnij sobie jeszcze, że miesięczna pensja na Kubie wynosi raptem 15-25$. Kolejka do ETECSA, państwowego przedsiębiorstwa telekomunikacji. To tu płaci się rachunki za telefon i kupuje karty do internetu. Taki widok może znaczyc tylko jedno: właśnie dotarłeś do Parku Wifi. Pomimo wysokich kosztów, parki pełne są ludzi surfujących w sieci. Wieczorami Kubańczycy wychodzą z domów, gromadza się w parkach i próbują połączyć się z siecią. W nocy niemal każdy park rozświetlony jest światłem ekranu. Wydawać się może, że internet na Kubie jest dobrem luksusowym. W końcu kto byłby w stanie przeznaczyć 20% swojej miesięcznej pensji na godzinne połączenie z internetem? Niemniej, Parki WiFi nie przestają świecić niebieskim światłem ekranów. Zastanawiasz się jak Kubańczycy to robią? Przeczytaj o kubańskiej przedsiębiorczości: Na pograniczu socjalizmu i kapitalizmu
Šíří ho i prodavačky - iDNES.cz. Na Kubě mají offline internet na USB „flashkách“. Šíří ho i prodavačky. 16. května 2018. Dostupnost internetu na Kubě je stále mizivá. Místní to dovedlo k vytvoření alternativy: týdennímu „balíčku“, který se šíří po částech na fyzických nosičích. Obsahuje Game of

Wyjazd na Kubę planowaliśmy już od pewnego czasu. Tym razem zdecydowaliśmy się na bilety, które nie były może w super promocyjnej cenie, ale z pewnością były sporo tańsze niż standardowe loty na Kubę. Musimy przyznać, że podjęliśmy niemałe ryzyko lecąc na Kubę w październiku w sezonie wzmożonych opadów, a nawet huraganów. Akurat dzień przed naszym przylotem, we wschodnią część Kuby uderzył huragan Mathew doszczętnie niszcząc miasto Baracoa i jego okolice. Z tego właśnie powodu byliśmy zmuszeni do zmiany planów wyjazdu już na miejscu. Na wstępie zaznaczymy, że nasz plan podróży był (standardowo) dosyć intensywny i nie był nastawiony na plażowanie. Tym razem praktyczne wskazówki podzieliliśmy na te bardziej ogólne, dotyczące całego kraju, jak i konkretne informacje, które mogą się przydać zwiedzając dane miejsce. Co warto wiedzieć przed wyjazdem na Kubę ? Na Kubie obowiązują dwie waluty: CUP oraz CUC . CUP czyli peso cubano (1 CUP = zł) jest walutą, którą posługują się głównie lokalsi, natomiast CUC czyli peso convertible (1 CUC = zł) jest przeznaczone teoretycznie dla turystów. Tak naprawdę, większość cen za nocleg, transport, atrakcje oraz produkty w większych sklepach spożywczych jest podanych w CUC. Nie opłaca się zabierać dolarów amerykańskich, gdyż za ich wymianę zapłacimy 10% prowizji. My wzięliśmy Euro. Naszym zdaniem warto wymienić część CUC na CUP, gdyż w lokalnych jadłodajniach (paladares) możemy zjeść za bezcen. Wbrew pozorom, Kuba jest relatywnie drogim krajem, w którym trzeba trochę pokombinować, by zaoszczędzić pieniądze. Najtańszą i naszym zdaniem najciekawszą opcją noclegu są tak zwane casas particulares – noclegi w domach Kubańczyków. Casę poznamy po biało-niebieskim logo widniejącym na fasadzie budynku. Przeciętne ceny wynajmu wahają się pomiędzy 20, a 25 CUC (80 – 100 zł) za pokój dwuosobowy w zależności od miasta. Czasami warto się potargować. Właściciele domów proponują również śniadania oraz obiady, które są oczywiście dodatkowo płatne. Średnia cena śniadania to 5 CUC (20 zł) za osobę, a obiadu waha się pomiędzy 8, a 10 CUC (36 – 40 zł) za osobę. W tej kwestii również można się targować. Dostęp do internetu na terenie Kuby jest bardzo ograniczony. W celu skorzystania z internetu należy wykupić kartę ETECSA (karta zdrapka na godziny) i zlokalizować publiczny hotspot. Hotspoty są na ogół ulokowane w pobliżu dużych placów miejskich oraz popularnych zabytków. Drugą opcją jest skorzystanie z internetu w hotelu. Koszt dostępu do internetu to minimum 2 CUC za godzinę (8 zł). Toalety na dworcach autobusowych i zajazdach przy głównych drogach są na ogół bardzo zaniedbane. Lepiej mieć ze sobą swój własny papier toaletowy, gdyż prawdopodobnie w toalecie albo go nie zastaniemy lub od „babci klozetowej” otrzymamy zaledwie parę listków 😉 W toaletach publicznych zazwyczaj nie ma spłuczek, a jeśli są to przeważnie nie działają. Toaleta jest wtedy spłukiwana wodą z wiadra. Dodatkowo, w niektórych toaletach w casas particulares znajdziemy oznaczenie, że papier nie powinien być wrzucany do muszli klozetowej. Postaraliśmy się dość dokładnie opisać plan naszej podróży. Mamy nadzieję, że choć trochę pomoże wam w podjęciu decyzji podczas Waszej wyprawy na Kubę. Zaznaczamy, że sam pobyt można zorganizować znacznie taniej decydując się na pewne kompromisy. FILM Z PODRÓŻY KILOMETRY POKONANE RÓŻNYMI ŚRODKAMI TRANSPORTU PODCZAS CAŁEGO POBYTU NA KUBIE: DZIEŃ 1 – MATANZASWydatki:Taksówka z lotniska w Varadero do Matanzas – 15 CUC (57 zł)Casa Marylin – 22 CUC ( zł)Obiad w Casa Marylin – 2 x 9 CUC ( zł)2 x woda + 2 x piwo – CUC (13 zł) Casa Marylin ADRES: Linea 2da #15102 e/e Callejon de Desamparado y Santa Isabel, Matanzas 40100 Informacje praktyczne: Po wyjściu z terminalu pamiętajcie o wymianie pieniędzy. Z lotniska w Varadero można dojechać bezpośrednio do Matanzas lub Hawany autobusem Viazul. Bilety warto zarezerwować jeszcze z Polski, bo może się okazać, że na miejscu po prostu ich już nie będzie. My nie chcąc tracić czasu zdecydowaliśmy się na taksówkę (15 CUC – 57 zł). Varadero to jedno z najbardziej turystycznych miejsc na Kubie. Jadąc do Varadero nie zaznacie prawdziwego klimatu Kuby. Matanzas nie jest może szczególnie urokliwym miejscem, ale jest dobrą bazą wypadową do Hawany. DZIEŃ 2 – HAWANAWydatki:Bilet autobusowy Viazul z Matanzas do Hawany – 2 x 7 CUC (53 zł)Casa Yolanda – 25 CUC (95 zł)Śniadanie w Casa Marylin – 2 x 5 CUC (38 zł)Obiad + piwo – 2 x 19 CUC ( zł)2 x mojito + 1 piwo – 12 CUC ( zł)2 piwa + 2 wody – 6 CUC (23 zł)Godzinny przejazd amerykańskim klasykiem po Hawanie – 27 CUC ( zł)5 cygar – 45 CUC (171 zł) Casa Yolanda ADRES: Industria Nº 265 e/e Neptuno y Virtudes, Hawana Informacje praktyczne: Najbardziej znaną dzielnicą Hawany jest Habana Vieja, czyli Stara Hawana, będąca historycznym i turystycznym centrum miasta. To tutaj znajdziemy najbardziej znane zabytki Hawany – Plaza de Armas, Plaza de la Catedral, Plaza Vieja, Malecón, Capitolio Nacional, Museo de la Revolución. Jeśli chcemy odpocząć od turystycznej części miasta, warto udać się do dzielnicy Centro Habana. Nie spotkamy tu co prawda tylu atrakcji co w Habana Vieja, ale możemy przyjrzeć się prawdziwym Kubańczykom i wypić z nimi piwo lub drinka. Ciekawą opcją zwiedzania Hawany jest przejażdżka klasycznym amerykańskim kabrioletem. Do wyboru mamy dziesiątki samochodów zaparkowanych w okolicach Parque Central. Uważajcie na naganiaczy, którzy będą wam proponować przejazd w zawyżonej cenie. Najlepiej podejść bezpośrednio do kierowcy i ustalić cenę za przejazd. Warto również oddalić się od placu i znaleźć samochód w bocznej uliczce – można w ten sposób zaoszczędzić trochę pieniędzy. Uważajcie na ludzi sprzedających podrobione cygara. Zwróćcie uwagę na to, o czym rozmawiacie z miejscowymi. Dwóm cwaniaczkom niestety udało się nas wkręcić. Scenariusz ich przekrętu był następujący: podszedł do nas facet bardzo dobrze mówiący po angielsku. Powiedział nam, że nas kojarzy i że widział nas tamtego dnia w Casa Yolanda (miejscu w którym nocowaliśmy). Przez moment zastanawialiśmy się, jak to możliwe. Opowiedział nam, że jest perkusistą w klubie Tropicana i że zna Yolandę. Zaatakował dopiero, gdy zdobył nasze zaufanie. Powiedział, że pracownicy fabryki cygar w Hawanie mogą raz w miesiącu sprzedawać cygara po cenie niższej niż detaliczna. Dodał, że jego siostra pracuje w fabryce i że możemy z nim pójść i kupić od niej parę cygar. Byliśmy bardzo sceptycznie nastawieni, ale ostatecznie zgodziliśmy się i parę chwil później byliśmy w mieszkaniu owej kobiety. Kobieta proponowała nam zakup sporych opakowań cygar. Byliśmy niemal pewni, że był to przekręt, ale mimo wszystko zdecydowaliśmy się kupić zaledwie parę sztuk. Teoretycznie, takie same cygara w innych miejscach były droższe, ale przypuszczamy, że był to „kubański przekręt”. Najśmieszniejsze w całej sytuacji jest to, w jaki sposób argument odnośnie znajomości z Yolandą wzbudził nasze zaufanie. Analizując całą sytuację zorientowaliśmy się, że parę minut przed spotkaniem z Leo rozmawialiśmy z przypadkowym Kubańczykiem, który zapytał się nas, czy nie potrzebujemy noclegu. Odparliśmy wtedy, że nocujemy w casa particular, a miejscowy w umiejętny sposób wyciągnął od nas informację odnośnie nazwy casy. DZIEŃ 3 – HAWANAWydatki:Casa Yolanda – 25 CUC (95 zł)Śniadanie w Casa Yolanda – 2 x 4 CUC ( zł)Obiad + drink – 2 x 13 CUC (99 zł)Lody Coppelia – 2 x CUC ( zł)Piwo – 2 x 1 CUC ( zł)Drinki – 5 x 3 CUC (57 zł)Cola – 2 x 1 CUC ( zł)Płyta CD grajków – 10 CUC (38 zł)Pamiątki – 22 CUC ( zł) Casa Yolanda ADRES: Industria Nº 265 e/e Neptuno y Virtudes, Hawana Informacje praktyczne: Podczas planowania podróży warto wziąć pod uwagę, że dworzec autobusów Viazul znajduje się daleko od turystycznego centrum miasta. Najłatwiej i najszybciej w okolice dworca dotrzemy taksówką. Warto porozmawiać z gospodarzem w casa particular, być może będzie w stanie załatwić nam tańszy przejazd. Autobus Viazul przyjeżdzający do Hawany zatrzymuje się również w okolicy Parque Matires del 71, skąd jest dużo bliżej do centrum. Czy tego chcemy czy nie, w wielu restauracjach i barach prędzej czy później pojawią się lokalni muzycy. Czasami można trafić na super zespół, który rzeczywiście umili nam chwile spędzone w lokalu, ale bywa też tak, że pojawią się „grajkowie”, którzy za parę minut naprawdę przeciętnego „muzykowania” będą chcieli od nas pieniądze. Tak czy siak, warto zawsze mieć ze sobą jakieś drobne, które możemy wrzucić muzykom „do koszyka”. DZIEŃ 4 – VIÑALESWydatki:Villa el Nino – 14 CUC (53 zł)Mojito – 2 x CUC (19 zł)Śniadanie w Casa Yolanda – 2 x 4 CUC ( zł)Kolacja w Villa el Nino – 2 x 10 CUC (76 zł)2 piwa + 2 lemoniady – 8 CUC ( zł)2 kanapki + sok + piwo – CUC ( zł)Wypożyczenie rowerów – 2 x 6 CUC ( zł) Villa el Nino ADRES: Calle Adela Azcuy Norte no. 9, Vinales 22400 Informacje praktyczne: Będąc w Viñales warto wypożyczyć rower i wybrać się na przejażdżkę po okolicy. Rowery można bez problemu wynająć od właściciela casy. Cena za cały dzień to około 5-6 CUC (19-23 zł). My zrobiliśmy pętle w okolicy Mural de la Prehistoria (wątpliwej urody mural na skałach otaczających dolinę Viñales – widać go z dużej odległości, więc nie trzeba wnosić opłaty, by go zobaczyć). Warto natomiast zatrzymać się na moment przy tarasie widokowym (Mirador), napić się zimnego piwka i podziwiać piękną urokliwą dolinę. Ze względu na dużą ilość turystów w Viñales, warto z dużym wyprzedzeniem zarezerwować bilet autobusowy (Viazul). Istnieje spora szansa, że wszystkie bilety będą wyprzedane. Alternatywą dla autobusów Viazul jest tzw. taxi colectivo. Zasada jest bardzo prosta – kierowca czeka z odjazdem do momentu zapełnienia wszystkich miejsc w swoim samochodzie. Jest to opłacalna opcja, zazwyczaj za przejazd taxi colectivo zapłacimy tyle samo lub nawet mniej niż za tradycyjny autobus. W tak popularnych miejscach jak Viñales kierowcy bądź naganiacze szukają pasażerów już dzień przed odjazdem, ustalając cenę za przejazd. Kierowca zawsze podjeżdża po pasażerów pod samą casę. Rzeczą, którą warto wziąć pod uwagę jest komfort przejazdu. My trafiliśmy na przysposobionego Jeep’a z 9 miejscami, w którym praktycznie nie było miejsca na nogi. W taki sposób tłukliśmy się przez niemal pół dnia do Trinidadu (prawie 500 km). Warto udać się w okolice miejscowego stadionu przy Calle Adela Azcuy Norte (w okolicy casa el Niño, w której spaliśmy) by zobaczyć trening młodych adeptów baseballu (sportu narodowego Kuby). Na tym samym boisku trenują piłkarze, a tuż obok siatkarze. Z dachu (tarasu) casa el Niño rozciąga się świetny widok na owe boisko otoczone skałami. Naszym zdaniem dolinę Viñales najlepiej podziwiać z siodła konia. Przejażdżkę konną możemy zarezerwować dzień wcześniej u swojego gospodarza w casa particular. Cena to na ogół 5 CUC (19 zł) za godzinę (więcej informacji w kolejnym dniu). DZIEŃ 5 – VIÑALESWydatki:Villa el Nino – 14 CUC (53 zł)Śniadanie w Villa el Nino – 2 x 5 CUC (38 zł)Cola – 2 x 2 CUC (15 zł)Lemoniada – 2 x 3 CUC (23 zł)8 drinków – 15 CUC (57 zł)2 wody + 2 sprite + piwo – CUC ( zł)Kolacja w Villa el Nino – 2 x 10 CUC (76 zł)Wycieczka konna (5h) – 2 x 25 CUC (190 zł)Wejście do jaskini – 2 x 2 CUC (15 zł)15 cygar – 60 CUC (228 zł) Villa el Nino ADRES: Calle Adela Azcuy Norte no. 9, Vinales 22400 Informacje praktyczne: Zdecydowaliśmy się na pięciogodzinną przejażdżkę konną po dolinie. Naszym zdaniem jest to wystarczająco dużo czasu, by wczuć się w klimat Viñales. Warto upewnić się, czy przewodnik mówi po angielsku. Nasza gospodyni zapewniała nas, że Kubańczyk dobrze zna angielski. Niestety, nie był w stanie wykrztusić z siebie nawet jednego słowa w tym języku. Może był po prostu wstydliwy Przez parę godzin porozumiewaliśmy się bardzo łamanym hiszpańskim i gestami. Warto wziąć jakieś nakrycie głowy i krem z filtrem, może być naprawdę gorąco Po drodze trafiliśmy do miejscowej manufaktury cygar. Mieliśmy okazję zapalić wyśmienite cygaro nawilżone w miodzie. Skusiliśmy się również na zakup paru cygar. Zatrzymaliśmy się również w okolicznej zagrodzie (bo tak owe miejsce trzeba chyba nazwać), w której pogadaliśmy o miejscowych alkoholach i kawie. Zostaliśmy poczęstowani mocnym trunkiem, a na koniec kupiliśmy sobie po lemoniadzie z dodatkiem trzciny cukrowej. To była turystyka pełną gębą, ale pozytywnym akcentem była rozmowa z mężczyzną, który serwował nam napoje. Wreszcie trafiliśmy na osobę, która bardzo dobrze mówiła po angielsku. Porozmawialiśmy o kontrastach panujących w ich kraju. Dowiedzieliśmy się, że mama owego człowieka jest lekarzem, ale niestety za tak odpowiedzialną pracę zarabia naprawdę małe pieniądze. Z tego właśnie powodu jej syn zdecydował się na lepiej płatną profesję w turystyce. Kolejnym punktem naszej konnej wycieczki była przeprawa przez jaskinię (niestety nie znamy jej nazwy, dodatkowo płatna 2 CUC – zł od osoby). Każda wchodzący do jaskini otrzymuje latarkę. Jaskinia nie jest zbyt oszałamiająca i naszym zdaniem nie jest obowiązkowym punktem na mapie Viñales. DZIEŃ 6 – TRINIDADWydatki:Taxi Colectivo z Viñales do Trinidadu – 2 x 35 CUC (266 zł)Casa Sarahi – 25 CUC (95 zł)Cola – 2 CUC ( zł)Śniadanie w Villa el Nino – 2 x 5 CUC (38 zł)kanapka + lody + 2 drinki – 12 CUC ( zł)Mojito – 2 x 3 CUC (23 zł)Piwo – 2 x 1 CUC ( zł)2 x obiad + piwo + picie – 20 CUC (76 zł)20 pocztówek + 20 znaczków – CUC (108 zł) Casa Sarahi ADRES: Fco. Peterssen (Chinchiquira) 179. Entre Mario Guerra Y Rosario | Callejon del Coco, Trinidad Informacje praktyczne: Obowiązkową atrakcją w Trinidadzie jest wejście na wieżę w pobliżu Plaza Mayor i podziwianie wspaniałego zachodu słońca na tle pięknego kolonialnego miasta otoczonego pasmem gór Escambray. Wejście kosztuje 1 CUC ( zł) od osoby. Wieczorem warto udać się w okolice Plaza Mayor i Casa de la Música, gdzie setki ludzi przesiadują na schodach sącząc drinki, a w tle gra tradycyjna kubańska muzyka. Drinki na Plaza Mayor są dwukrotnie droższe niż w uliczce przylegającej do placu 😉 Szczerze odradzamy kanapki z serem i szynką w Bar Restaurante Esquerra przy Plaza Mayor 😉 Potwierdzona informacja. DZIEŃ 7 – TRINIDAD I PLAYA ANCONWydatki:Autobus do Playa Ancon – 2 x 4 CUC ( zł)Casa Sarahi – 25 CUC (95 zł)Mojito – 2 x 3 CUC (23 zł)3 napoje + 2 wody – CUC ( zł)3 napoje + 2 wody – CUC ( zł)Wypożyczenie leżaków na plaży – 2 x 2 CUC (15 zł) Casa Sarahi ADRES: Fco. Peterssen (Chinchiquira) 179. Entre Mario Guerra Y Rosario | Callejon del Coco, Trinidad Informacje praktyczne: Playa Ancon jest uważana za jedną z najładniejszych plaż na Kubie. Na plażę dostaniemy się za 4 CUC (15 zł) od osoby (bilet w dwie strony). Autobus odjeżdża z Calle San Procopio. Za 2 CUC ( zł) od osoby można wypożyczyć leżaki pod parasolem. Z doświadczenia wiemy, że nie da się wytrzymać więcej niż 5 minut w palącym słońcu Wracając ostatnim autobusem z plaży ustawcie się odrobinę wcześniej w kolejce. Istnieje szansa, że nie znajdzie się dla was miejsce w autobusie. Alternatywą są taksówki czekające tuż obok zatoczki autobusowej. DZIEŃ 8 – TRINIDAD I SALTO DEL CABURNIWydatki:Taksówka z Trinidadu do Topes de Collantes (w dwie strony) – 35 CUC (133 zł)Casa Sarahi – 25 CUC (95 zł)Kanapka + Cola – 7 CUC ( zł)Quesadillas – 2 x CUC ( zł)Mojito – 2 x 3 CUC (23 zł)Paella + stek + 2 piwa – 20 CUC (76 zł)Wejściówka na szlak do wodospadu Salto del Caburni – 2 x 10 CUC (76 zł)Magnes – 3 CUC ( zł) Casa Sarahi ADRES: Fco. Peterssen (Chinchiquira) 179. Entre Mario Guerra Y Rosario | Callejon del Coco, Trinidad Informacje praktyczne: Istnieje parę opcji dojazdu w okolice początku szlaku do wodospadu Salto del Caburni. Chcąc uniknąć zorganizowanej wycieczki, zdecydowaliśmy się na dojazd taksówką. Osoba w informacji turystycznej poinformowała nas, że podróż będzie nas kosztowała około 35 CUC (133 zł) w dwie strony. Taką właśnie kwotę udało nam się wytargować u taksówkarza. Za taksówkę płacimy dopiero po powrocie do Trinidadu (oczywiście taksówkarz czeka na nas o wyznaczonej porze w tym samym miejscu, w którym nas wysadził). Podobno, można pojechać dużo taniej. Targujcie się do skutku Droga wiedzie górskimi serpentynami, na których stara Łada ledwo zipie. Pokonanie około 20 kilometrów zajmuje 30 minut. Kierowca dowozi nas w wyznaczone miejsce. Budka, w której uiszcza się opłatę za trekking (10 CUC – 38 zł od osoby) znajduje się paręset metrów dalej. Wybierając się na trekking warto zabrać ze sobą strój kąpielowy i ręcznik Droga do wodospadu jest dosyć prosta, natomiast powrót może nastręczyć trochę problemów, gdyż trasa wiedzie ostro pod górę. W okolicach wodospadu można się kąpać. Niesamowite uczucie! Ubrania możemy zostawić na ławeczkach znajdujących się wzdłuż brzegu. Po kąpieli możemy wrócić na szlak i zobaczyć górną część wodospadu. DZIEŃ 9 – CIENFUEGOSWydatki:bilet autobusowy Viazul z Trinidadu do Cienfuegos – 2 x 6 CUC ( zł)Casa Independiente – Lalita y Sr. Manuel Magariño – 25 CUC (95 zł)4 napoje + 6 wód – 10 CUC (38 zł)3 piwa + Cola – CUC ( zł)Paella + lody + 2 drinki – 12 CUC ( zł)2 steki + ryż + sałatka + woda + kawa – 14 CUC ( zł) Casa Independiente – Lalita y Sr. Manuel Magariño ADRES: Ave 42 #4913b (Bajos) e/49 y 51, Cienfuegos Informacje praktyczne: Cienfuegos, nazywane często „perłą południa”, czy kubańskim Paryżem, to miasto, które rozczarowało nas chyba najbardziej. Zniechęceni dość nudnym centrum postanowiliśmy udać się na stadion Cinco de Septiembre, który zauważyliśmy w oddali. Odbywał się tam właśnie trening lokalnej drużyny baseballowej, na który dostaliśmy się uiszczając trenerowi nieoficjalną symboliczną opłatę 1 CUC ( zł) za osobę. Niestety nie widzieliśmy Palacio de Valle, który uważany jest za jeden z najładniejszych budynków na Kubie. Nasz błąd Do Cienfuegos wybraliśmy się z zamiarem wycieczki do wodospadu El Nicho. Niestety, okazało się, że przejazd ponad 50 kilometrów w jedną stronę jest po prostu nieopłacalny. Koniecznie wybierzcie się do restauracji Las Mamparas. DZIEŃ 10 – BAYAMOWydatki:bilet autobusowy Viazul z Santa Clara do Bayamo – 2 x 27 CUC (205 zł)Taxi Colectivo z Cienfuegos do Santa Clara – 2 x 5 CUC (38 zł)Casa de Lucy – 20 CUC (76 zł)Śniadanie w Casa Independiente – Lalita y Sr. Manuel Magariño – 2 x 5 CUC (38 zł)Cola – CUC ( zł)Kawa – 2 x CUC ( zł)Piwo – 2 x 2 CUC (15 zł)Obiad + piwo – 2 x 8 CUC (61 zł) Casa de Lucy ADRES: Calle Máximo Gómez Nº 20 Maceo y Rpto. “El Cristo”, Bayamo Informacje praktyczne: W Bayamo spędziliśmy 3 wieczory, gdyż była to nasza baza noclegowa do odwiedzenia Santiago de Cuba i zdobycia Pico Turquino. Miasto bardzo nas zaskoczyło, gdyż wyglądało na zadbane i dość nowoczesne. Wyłączona z ruchu aleja Paseo Bayames (odpowiednik łódzkiej Piotrkowskiej) z różnorakimi abstrakcyjnymi rzeźbami, pomnikami, trawnikami i ławeczkami to chyba najbardziej rozpoznawalne miejsce Bayamo. Meson La Cuchipapa to knajpka, która skradła nasze serca 😉 Serwowano tam pyszne, niedrogie jedzenie, a piwko nigdzie nie było tak dobrze schłodzone. Za każdym razem do zamówionego jedzenia dostawaliśmy dodatkowo smażone banany i warzywa. Kucharze proponowali, abyśmy zaglądali do kuchni, żeby zobaczyć, jak przygotowują nasze dania. Za pierwszym razem trafiliśmy na warsztaty parzenia kawy połączone z recytacją wierszy i tańcami, które zgromadziły Kubańczyków w przeróżnym wieku. Mimo tego, że nasza znajomość hiszpańskiego ogranicza się do podstawowych zwrotów, to własnie wtedy zgodnie stwierdziliśmy, że „dotykamy” prawdziwej Kuby. Będąc w knajpce po raz ostatni, namówiliśmy zaprzyjaźnionego kelnera, aby sprzedał nam gliniane kubki sygnowane nazwą „La Cuchipapa”. DZIEŃ 11 – SANTIAGO DE CUBA I BAYAMOWydatki:Taksówka z dworca w Santiago de Cuba do centrum – CUC ( zł)bilet autobusowy Viazul z Bayamo do Santiago de Cuba (w dwie strony) – 2 x 14 CUC (106 zł)Casa de Lucy – 20 CUC (76 zł)Pizza + frytki + piwo + Cola – 7 CUC ( zł)Śniadanie w Casa de Lucy – 2 x CUC (19 zł)Cola + 2 piwa – 2 CUC ( zł) Casa de Lucy ADRES: Calle Máximo Gómez Nº 20 Maceo y Rpto. “El Cristo”, Bayamo Informacje praktyczne: Spacerując po Santiago de Cuba uważajcie na wartościowe rzeczy. W okolicach Céspedes Park oraz Calle Heredia grasuje sporo kieszonkowców. Parę razy podchodziły do nas grupy cwaniaczków próbujących nam coś wcisnąć. Santiago de Cuba ma z pewnością swój klimat, ale nie robi oszałamiającego wrażenia. Większość czasu spędziliśmy spacerując po Calle Heredia oraz uboższej dzielnicy miasta przyglądając się życiu jej mieszkańców. Polecamy skorzystać z aplikacji i znaleźć ciekawy punkt widokowy, z którego roztacza się panorama miasta. DZIEŃ 12 – PICO TURQUINOWydatki:Taksówka z Bayamo do Santo Domingo (w dwie strony) – 80 CUC (304 zł)Śniadanie w Casa de Lucy – 2 x CUC (19 zł)2 dniowy trekking na Pico Turquino (przewodnik, nocleg, jedzenie) – 2 x 57 CUC (433 zł) Obóz La Aguada Noc spędzona w chatce na trasie trekkingu na Pico Turquino Informacje praktyczne: Najwyższą górę Kuby – Pico Turquino (1974 metry) można zdobyć jedynie z przewodnikiem. Tak naprawdę, szczyt można by było bez problemu zdobyć samemu, gdyż szlak jest nieźle oznaczony. Niemniej jednak, zdarzały się nieoczywiste momenty. Jak się później okazało, inną trasą wchodzą piechurzy, a inną zwierzęta z dostawą do schroniska. Trekking można zarezerwować w Bayamo. W naszym przypadku, kontakt z agencją turystyczną Bayamo Travel Agent nawiązaliśmy przez naszych gospodarzy. Przedstawiciel firmy przyjechał do naszej casy w Bayamo w przeciągu parudziesięciu minut. Biuro agencji znajduje się tuż przy dworcu autobusowym (dokładny adres: Carretera Central 478 Bayamo, Granma, Cuba). Trekking warto zarezerwować z wyprzedzeniem. O ile poza sezonem turystycznym nie powinno być problemu z miejscami, tak w sezonie może być dosyć ciężko. Ograniczeniem jest ilość miejsc noclegowych w schronisku La Aguada. Niestety, akurat nasz docelowy termin trekkingu był już zarezerwowany, więc musieliśmy lekko zmodyfikować nasze plany i na trasę wyruszyć dzień później. Problemem jest dojazd do Santo Domingo – miejscowości oddalonej od Bayamo o 65 km, będącej bazą wypadową trekkingu na Pico Turquino. Agencja turystyczna zaproponowała nam przejazd taksówką za 80 CUC (304 zł) w dwie strony. Niestety, nie mając alternatywy, musieliśmy przystać na tę propozycję. Taksówka przyjechała po nas około 7 rano. Najlepszą opcją byłoby dogadanie się z innymi podróżnikami i podzielenie kosztów na więcej osób. Nie udało nam się znaleźć nikogo, kto wybierałby się w tym samym kierunku. Z Santo Domingo, po załatwieniu formalności, ruszamy samochodem z napędem 4×4 w kierunku punktu początkowego trekkingu – Alto de Naranjo. Pięciokilometrowa droga jest niezwykle stroma, standardowe samochody nie dałyby tam rady. Natomiast piesza wędrówka zajęłaby zbyt dużo czasu. Trekking trwa 2 dni. Pierwszego dnia do pokonania jest 8 kilometrów (4 – 5 godzin wędrówki). Ze względu na fakt, że początkowo nie planowaliśmy zdobywać najwyższego szczytu Kuby, nie zabraliśmy swoich butów trekkingowych. O ile pierwszego dnia były one zbędne, tak drugi dzień okazał się dużo trudniejszy i buty do biegania nie zapewniały odpowiedniej przyczepności. Dzień pierwszy okazuje się tylko przyjemnym wstępem do mocnego podejścia, które czekało nas drugiego dnia trekkingu. Do obozu La Aguada docieramy pomiędzy 14, a 15. Po pewnym czasie zostajemy zaproszeni na obiad. Resztę dnia poświęcamy na odpoczynek i integrację z naszymi kompanami. Towarzystwo trafiło nam się świetne, każdy miał sporo do opowiedzenia o swoich wyprawach. Nasi przewodnicy tłumaczą nam zasady swojej ulubionej gry – domino. Okazuje się, że rozgrywki mogą być naprawdę pasjonujące. Ważną informacją dla osób bardziej wrażliwych na spartańskie warunki może być fakt, że chatka, w której nocujemy posiada jedynie parę łóżek piętrowych. Na wyposażeniu są tylko koce, które zapewne nie były czyszczone od dłuższego czasu. Tak czy siak, można przetrwać bez śpiwora. Oczywiście w chatce nie ma prysznica. Jedyną opcją kąpieli w obozie jest ogromny baniak z deszczówką i wiadro. To samo wiadro służy również do spuszczania wody w toalecie 😉 DZIEŃ 13 – PICO TURQUINOWydatki:bilet autobusowy Viazul z Bayamo do Santa Clara – 2 x 26 CUC ( zł)Prysznic w Casa de Lucy – 2 x 5 CUC (38 zł)Obiad + piwo + Cola + kawa – 2 x 11 CUC ( zł) Autobus Viazul ADRES: Noc spędzona w autobusie z Bayamo do Santa Clara Informacje praktyczne: Drugi dzień trekkingu zaczynamy około 5:30. Jemy szybkie śniadanie i tuż po 6 wyruszamy na trasę. Drogę oświetlają nam jedynie czołówki. Nie spodziewaliśmy się, że ten odcinek trasy będzie tak stromy i trudny. Do szczytu mamy tylko 3 kilometry, jednak trasa wiedzie zalesioną granią, więc co jakiś czas wchodzimy na jeden ze szczytów, by za moment zejść wiele metrów niżej. W niektórych momentach bywa dosyć niebezpiecznie. W jednym miejscu Marek się nieźle poślizgnął na sporej wielkości głazach. Większość trasy jest osłonięta gęstą roślinnością, jednak w miejscach, w których roślinność się przerzedza możemy podziwiać niesamowitą panoramę pasma Sierra Maestra. Dosłownie 5 minut przed dotarciem na szczyt zatrzymujemy się przy ogromnym głazie, z którego rozpościera się prawdopodobnie najlepszy widok podczas całej wędrówki (drugie zdjęcie z tego dnia). Warto nacieszyć się tą chwilą, bo szczyt góry jest osłonięty roślinnością i nie widać z niego panoramy gór. Na szczyt docieramy około 9:30. Sam szczyt Pico Turquino nie jest zbyt imponujący. Znajduje się tam sporych rozmiarów pomnik bohatera narodowego – José Martí. Ze szczytu można zejść jedną z dwóch dróg – tą samą, którą się wchodziło lub szlakiem prowadzącym w kierunku Las Cuevas (12 km). My od samego początku zakładaliśmy powrót w kierunku Santo Domingo. W drodze powrotnej ponownie zatrzymaliśmy się w obozie La Aguada, gdzie chwilę odpoczęliśmy oraz zjedliśmy obiad. Po około godzinie ruszyliśmy w drogę powrotną do Alto de Naranjo. Nie wiemy, ile czasu zajęło nam zejście, ale nasz przewodnik poprowadził nas inną drogą, która wydawała się nieco dłuższa. Po dwóch dniach naprawdę intensywnego marszu byliśmy bardzo mocno zmęczeni. Do Alto de Naranjo dotarliśmy o godzinie 17. Czekaliśmy około 20 minut na przyjazd samochodu terenowego i powrót do Santo Domingo. W Santo Domingo zjawiliśmy się pomiędzy 17:30, a 18. Po paru minutach wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bayamo. Naszym zdaniem trekking na Pico Turquino był jedną z najlepszych atrakcji podczas naszego pobytu na Kubie i możemy go bez wahania polecić. Więcej informacji na temat pasma górskiego Sierra Maestra i samego trekkingu można znaleźć na tej stronie. DZIEŃ 14 – CAYO SANTA MARIA, REMEDIOS, SANTA CLARAWydatki:Taksówka z Remedios do Cayo Santa Maria (w dwie strony) – 70 CUC (266 zł)bilet autobusowy Viazul z Santa Clara do Remedios – 2 x 7 CUC (53 zł)bici taxi z dworca w Santa Clara do centrum (w dwie strony) – 5 CUC (19 zł)Hostal Vista Park – 20 CUC (76 zł)Piwo – 2 x 2 CUC (15 zł)Mojito – 4 x CUC (38 zł)2 x obiad + sałatka + frytki – 19 CUC (72 zł)Karta internetowa ETECSA 1h – 2 CUC ( zł) Hostal Vista Park ADRES: Leoncio Vidal #1, Santa Clara 50100 Informacje praktyczne: Na wyspę Cayo Santa Maria dostać się można drogą poprowadzoną na grobli. Sam wjazd na wyspę jest darmowy, jednak decydując się na pobyt na Cayo Santa Maria musimy być przygotowani na spore koszty, z jakimi wiąże się taka wycieczka. Na wyspie nie ma casas particulares. Jesteśmy skazani na nocleg w luksusowych i naprawdę drogich hotelach. Alternatywą jest jednodniowy pobyt na wyspie i wykupienie „przepustki” na plażę hotelową, na której możemy spędzić cały dzień. Podobno w cenę wliczony jest posiłek. My zdecydowaliśmy się na jednodniowy pobyt na wyspie. Wyruszyliśmy dosyć późno, bo całą noc spędziliśmy w autobusie z Bayamo do Santa Clara. Jak się okazało, na wyspie został otwarty nowy hotel, o którym jeszcze zbyt wiele osób nie słyszało. Na dodatek pobyt na plaży owego hotelu był darmowy. Z tego właśnie powodu postanowiliśmy udać się właśnie tam. Naszym zdaniem największym problemem w wycieczce na wyspę za małe pieniądze jest brak możliwości dojazdu i powrotu autobusem tego samego dnia. Autobus Viazul dociera na wyspę o godzinie 14, a wraca zaledwie godzinę później. Alternatywą jest dojazd taksówką. My zdecydowaliśmy się na pewnego rodzaju kombinację. Dowiedzieliśmy się, że taksówkarze bardzo często naciągają turystów powracających z wyspy na ląd. Postanowiliśmy dojechać autobusem z Santa Clara do Remedios, gdzie poszukaliśmy taksówki, która zabrała nas na wyspę. Taksówkarz czekał na nas parę godzin przy plaży. W ten sposób uniknęliśmy ewentualnej zawyżonej ceny powrotnej z wyspy. Będąc na plaży zorientowaliśmy się, że miejsce było jeszcze na tyle mało popularne, że gdyby nie taksówka, która na nas czekała to prawdopodobnie nie mielibyśmy w ogóle jak wrócić. Jednodniowy wypad na legendarną kubańską wyspę okazał się naprawdę drogim przedsięwzięciem. A czy było warto? Raczej tak, ale siedzenie na hotelowej plaży chyba nie jest dla nas i naprawdę nie powinno to tyle kosztować W Santa Clara polecamy Hostal Vista Park. Za dobrą cenę (20 CUC – 76 zł dostaliśmy ogromny pokój znajdujący się na dachu budynku. Z zaaranżowanego tarasu mieliśmy znakomity widok na centrum miasta, a przede wszystkim Parque Leoncio Vidal. W Santa Clara poruszaliśmy się bici taxi łapanym na ulicy. DZIEŃ 15 – VARADEROWydatki:Taksówka z dworca w Varadero na lotnisko w Varadero – 18 CUC ( zł)bici taxi z centrum Santa Clara na dworzec – 2 CUC ( zł)bilet autobusowy z Santa Clara do Varadero – 2 x 11 CUC ( zł)Śniadanie w Hostal Vista Park – 2 x 5 CUC (38 zł)2 rumy + 5 cygar – EUR (111 zł)Domino – 10 EUR (42 zł) Lot powrotny do Polski Noc spędzona w samolocie do Brukseli Informacje praktyczne: Dworzec autobusowy Viazul w Varadero jest oddalony od lotniska o około 20km, mamy więc dwie możliwości dojazdu na lotnisko: 1. autobus Viazul relacji Varadero-Hawana lub Varadero-Viñales 2. taksówka. Tuż po wyjściu z dworca zostaniecie zasypani wyssanymi z palca ofertami taksiarzy, którzy zgodnie twierdzą, że oficjalna cena przejazdu to 35 CUC (133 zł)! Wystarczy oddalić się paręset metrów, aby znaleźć kierowcę, który zgodzi się nas zabrać za 18 CUC (68 zł). PROCENTOWY PODZIAŁ WYDATKÓW PODCZAS CAŁEGO POBYTU:TRANSPORT 29% 511 CUC (1942 PLN) na dwie osobyNOCLEG 15% 270 CUC (1025 PLN) na dwie osobyJEDZENIE 31% 550 CUC (2092 PLN) na dwie osobyATRAKCJE 25% 441 CUC (1677PLN) na dwie osoby 3357 PLN NA OSOBĘ + koszty przelotu ODWIEDZONE MIEJSCA: Podobne wpisy 32 komentarzy najstarszy najnowszy oceniany Inline Feedbacks View all comments Gosia 30 grudnia 2016 19:06 Pięknie, brawo dla Was! Pozdrawiam. Wspaniała relacja z podróży. Sama uwielbiam podróżować niestety na dzień dzisiejszy ograniczają mnie fundusze ale nie mogę się doczekać kolejnej podróży;) Autor Reply to Europaka Dziękujemy bardzo i życzymy wielu niezapomnianych podróży 🙂 Monika 6 lutego 2017 19:39 Hej, Musiala by fantastyczna przygoda w Nowej Zelandii, ale z tego co widze, bolesna dla portfela. Szkoda, ze nie zamiesciliscie rozliczen calosciowych, ale moze lepiej nie liczyc 😀 Mam pytanie co do kajakow Abel Tasman. Czy spotkaliscie przy wyspach pingwinki? Zastanawiam sie tez nad opcja z trekkingiem o 20 dolcow drozsza. Co polecacie? Pozdro Monia Autor Reply to Monika Cześć, patrząc na to co udało się zobaczyć w Nowej Zelandii to koszty były absolutnie zminimalizowane adekwatnie do jakości atrakcji. Niestety w przypadku lotów helikopterem, skoków na bungy i innych fajerwerków nie da się zaoszczędzić. Oczywiście podczas pobytu można wydać znacznie mniej pieniędzy rezygnując z wielu niezapomnianych wrażeń, ale jak wiadomo, Nowa Zelandia jest kolebką sportów ekstremalnych, więc warto zdecydować się na coś szalonego 🙂 Wytłumacz proszę co masz na myśli pisząc o całościowych kosztach. Na czerwonym pasku zamieściliśmy kwotę na jedną osobę 😉 Przy wyspach w parku Abel Tasman widzieliśmy foki. Zdecydowaliśmy się na freedom kayaking ze względu na… Czytaj więcej » Ja z kolei słyszałam, że na Kubie nie ma prywatnych plaż i możemy iść gdzie nam się podoba 🙂 Hotele AI na Cayo Santa Maria są jednymi z tańszych na Kubie (oczywiście jeżeli porównywać ceny do casa particular to jest znacznie drożej) – porównywałam ceny w różnych miejscach. Super, że udało Wam się tak tanio dojechać taxi z Viniales do Trinidadu. Ja również opisałam na blogu nasze Kubańskie przygody, więc w wolnej chwili zapraszam do odwiedzin 🙂 A relacja naprawdę wyczeprująca! Agata 22 sierpnia 2017 14:30 cześć, wybieramy się wlanie na Kubę, ale z dwuletnim synem i zaczynam się zastanawiać czy to dobry pomysł. jaką waluta sie posługiwaliście CUP czy CUC jak z dogadaniem się po angielsku? Autor Reply to Agata Hej, super! Myślimy, że nie będziecie mieć problemów 🙂 Posługiwaliśmy się niemal wyłącznie CUC, CUP przydadzą się Wam w paladares – lokalnych jadłodajniach (jeśli zamierzacie je odwiedzać). Z angielskim jest bardzo średnio, choć zdarzają się osoby, z którymi da się dogadać. Koniecznie zabierzcie przewodnik! Powodzenia! Agata 23 sierpnia 2017 08:36 Reply to Asia i Marek Bardzo dziękuję za szubką odpowiedź. A gdzie wymienialiście pieniądze na miejscu czy tu w Polsce? Myślicie, że na miejscu jest szansa na wynajęcie samodzielnie auta czy wchodzi tylko w grę auto z kierowcą? Autor Reply to Agata Pieniędzy w Polsce nie wymienicie. My wymienialiśmy na lotnisku w Varadero. Zabierzcie euro, bo na dolary amerykańskie nałożona jest 10% prowizja. Postarajcie się wymienić dokładnie taką kwotę, jaka będzie Wam potrzebna, gdyż potem może być problem z zamianą CUC na inną walutę. Odnośnie aut, nie jesteśmy w stanie nic doradzić, gdyż nie rozważaliśmy takiej opcji 🙁 Agata 23 sierpnia 2017 14:31 Reply to Asia i Marek My myślimy o tej opcji ze względu na syna, ale nie wiem jakie są możliwości wynajmy auta, czy akceptują nasze prawo jazdy jak z dostępnością paliwa dla turystów itp. Widziałam, że byliście na Kubie na początku października, my właśnie planujemy podobnie tzn. koniec września początek października. Trochę mnie przeraziliście tym huraganem. czy po tym było spokojnie, częste i duże opady? Autor Reply to Asia i Marek Informacje dotyczące auta na pewno znajdziecie w internecie lub kontaktując się z wypożyczalnią (jesteśmy niemal pewni, że potrzebne będzie międzynarodowe prawo jazdy). Przez cały nasz pobyt na Kubie była piękna pogoda 🙂 Emil 15 września 2017 19:49 Niesamowita relacja ! jest wszystko czego potrzeba do planowania, miejsca informacje praktyczne, ceny. Brawo ! takich ludzi nam trzeba 😀 ja wybieram się pod koniec października na Kubę na 3 tygodnie i wasza relacja to skarbnica wiedzy 🙂 Marta 20 listopada 2017 18:50 Cześć! Świetna relacja, super, że podsumowaliście każdy dzień i dajecie cenne wskazówki, a wszystko jest bardzo przejrzyście pokazane;) Mam pytanko, są dni gdzie jecie np tylko obiad, rozumiem, że kupowaliście jeszcze jakieś przekąski tak? Jeśli tak to czy stanowiły one jeszcze dużą część budżetu? I czy rezerwowaliście noclegi z wyprzedzeniem? Autor Reply to Marta Cześć Marto! Każdy wpis zawiera 100% naszych wydatków podczas wyjazdu. Rzeczywiście są dni, kiedy jemy bardzo mało, ale zapewniamy, że podczas intensywnego zwiedzania o jedzeniu nie myśli się tak często 🙂 Za każdym razem zabieramy z Polski sporo przekąsek (np. batonów zbożowych), które świetnie sprawdzają się jako kaloryczne śniadanie. Noclegów nie rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem (oprócz pierwszego noclegu w Matanzas). Najczęściej gospodarze obdzwaniali swoich znajomych mieszkających w miejscowości, do której właśnie się udawaliśmy i załatwiali dla nas nocleg w ciągu 5 minut. Pozdrawiamy 🙂 Czesc, bardzo spodobala mi sie Wasza relacja. Mocno konkretna z potrzebnymi informacjiami 🙂 powiedzcie mi prosze, jak rezerwowaliscie noclegi. Na miejscu, czy jeszcze przed przyjazdem? Ktores z tych powyzej mozecie wyjatkowo polecic? lece na kube juz niedlugo i ciagle nie moge sie zdecydowac gdzie spac, co zobaczyc… wszytskiego sie niestety nie da 🙁 Autor Reply to Asia | Bardzo dziękujemy Asiu 🙂 Zarezerwowaliśmy wyłącznie pierwszy nocleg w Matanzas – Casa Marylin. Dlaczego akurat ten? Bo można było dokonać rezerwacji przez internet, a chcieliśmy mieć pewność, że po długiej podróży będzie na nas czekało miejsce do spania. Co do pytania o rezerwowanie noclegów, Noclegów nie rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem (oprócz pierwszego noclegu w Matanzas). Najczęściej gospodarze obdzwaniali swoich znajomych mieszkających w miejscowości, do której właśnie się udawaliśmy i załatwiali dla nas nocleg w ciągu 5 minut. Wszystkie nasze noclegi były na podobnym poziomie i każdy z nich możemy polecić 🙂 Drewek 2 stycznia 2018 15:56 Relacja cudowna za miesiąc też wybieram się Kubę i na pewno skorzystam z waszych rad. Mam pytanie jakim aparatem robiliście fotki,jestem pod ich wrażeniem . pozdrowienia Ania Autor Reply to Drewek Dzięki Aniu 🙂 Na Kubie zdjęcia robiliśmy telefonem Samsung Galaxy S7. Marta 3 stycznia 2018 09:18 Cześć! za miesiąc wybieramy się na Kubę z 3latkiem i prawie roczniakiem. Powiedźcie jak wygląda trekking do wodospadu Salto del Caburni? Autor Reply to Marta Marto, szlak do wodospadu Salto del Caburni jest dość prosty i stosunkowo krótki. Przy zachowaniu ostrożności na stromych odcinkach nie powinniście mieć żadnego problemu. Uwaga – woda w naturalnym basenie jest bardzo zimna 🙂 I to jest konkret! Ceny nieco zaskakują, in minus, ale cóż zrobić, trzeba kombinować z CUP… Dzięki za cenne info, wkrótce się przydadzą. Pozdrowienia z Meksyku! Autor Reply to Lukasz | Gdzie są Kasperki Dzięki Łukaszu! Zapewne da się co nieco zaoszczędzić na jedzeniu stołując się w paladares. Powodzenia i życzymy ekstra podróży! 🙂 Na pewno skorzystamy z Waszego przewodnika po Atacamie 🙂 Kasia i Alek 25 lutego 2018 20:42 Gratulujemy relacji! Planujemy objazd Kuby także na własną rękę więc szukamy informacji. To najlepsza relacja na jaką natrafiliśmy. Bardzo pomocna. Dzięki. Kasia i Alek z Kielc Autor Reply to Kasia i Alek Bardzo nam miło 🙂 Jeśli macie jakieś pytania to piszcie do nas śmiało. Może zainteresują Was nasze inne relacje 🙂 Ilona 19 marca 2018 22:17 Świetny blog. Jeszcze nie widziałam tak dobrze zrobionego. Gratulacje! Autor Reply to Ilona Wielkie dzięki! 🙂 Gość 10 sierpnia 2018 15:39 Na 8 dni pobytu, które miejsca byście polecali do zobaczenia? Bo niestety nie uda się w krótszym czasie zobaczyć ich aż tylu. Autor Reply to Gość Hej, my na pewno nie zrezygnowalibyśmy z Hawany, Trinidadu, Viñales i trekkingu na Pico Turquino. Będąc na Kubie warto też zobaczyć jedną z karaibskich plaż. Cała reszta to kwestia gustu i czasu, jaki masz do dyspozycji. Edyta 23 stycznia 2019 00:20 Świetny blog! Mega fajnie napisane, super przedstawione wszelkie informacje. Z przyjemnością czytałam, mając na uwadze wyjazd w lutym na Kubę. Dziękuję 🙂 Autor Reply to Edyta Bardzo dziękujemy 🙂 Życzymy udanego wyjazdu. Basia 15 grudnia 2019 12:20 Bardzo praktyczny opis! A ogólnie obecnie jest z moich ulubionych blogów 🙂

Internet na Kubie … ahhh czujemy się przeniesieni do czasów AOL, gdzie musieliśmy zapisywać każdą minutę, gdzie ściągaliśmy pocztę, rozłączaliśmy się, pisaliśmy odpowiedź i ponownie się łączyliśmy tylko po to, żeby ją wysłać. To, co musisz wiedzieć, to to, że musisz : (1) zapomnij o 3G, ono nie istnieje !

Podróż na Kubę to Twoje marzenie? Za nami ta karaibska wyspa chodziła od dawna. Raz nawet prawie na nią polecieliśmy, prawie… Gdy pojawiła się „promocja”, a raczej błąd taryfowy linii Aeromexico, nie zastanawialiśmy się ani chwili. W końcu jak często zdarzają się bilety za 600 zeta w dwie strony na Karaiby? Takim okazjom się nie odmawia! Tym bardziej, że raz już w tych rejonach byliśmy i bawiliśmy się świetnie! Wiemy, że wiele osób również skorzystało z tej „promocji”. Być może także ktoś z Was! Dlatego postanowiliśmy na gorąco podzielić się naszymi doświadczeniami i informacjami praktycznymi, które być może będą Wam pomocne przy planowaniu Waszej własnej taniej podróży na Kubę. Pogoda na Kubie: Czy wyjazd na Kubę w październiku to dobry pomysł? Kiedy wybrać się na Kubę? Z doświadczenia wiemy, że takie promocje, jak w przypadku błędu taryfowego Aeromexico, nie trwają długo, zakupu biletów dokonaliśmy więc bardzo szybko, wybierając pierwszy termin, który najbardziej nam pasował (zupełnie przypadkiem zbiegł się z urodzinami Huberta i prawdopodobnie ewentualnie przyszłego szwagra, który poleciał z nami 😉 ). Zdążyliśmy przeczytać, że na Kubę warto lecieć o każdej porze roku… Dopiero później zaczęliśmy wchodzić w szczegóły, a gdy przez Kubę przeszedł huragan Irma, entuzjazm nam nieco opadł. Na szczęście, sytuacja nie trwała długo, a gdy wsiadaliśmy do samolotu 11 października, po Irmie nie było już śladu. Po dotarciu na wyspę przywitał nas… deszcz. Na szczęście, podczas całego tygodnia naszego pobytu było go stosunkowo niewiele, a większość czasu świeciło słońce. Temperatura oscylowała wokół 30 stopni Celsjusza. Z naszej perspektywy, więc podróż na Kubę w październiku to doskonały pomysł. Pogoda dopisała, turystów było stosunkowo mało, a ceny niższe, bo teoretycznie to poza sezonem. Według „książki” jednak najlepszy czas by podróżować na Kubę to pora sucha, czyli od listopada do kwietnia. Kuba po huraganie Irma Nie byliśmy co prawda na Kubie przed huraganem, ale nie odnotowaliśmy żadnych śladów po Irmie (co nie znaczy, że ich w ogóle nie ma, nie zjeździliśmy przecież w tydzień całej wyspy). Nie wystąpiły też żadne utrudnienia w podróży z tego tytułu. Rozmawialiśmy również z miejscowymi na ten temat i zapewnienia, które od nich usłyszeliśmy to krótkie „no problem my friend”. Myślę, że już w tej chwili nie ma co za bardzo sobie zaprzątać głowy tą kwestią, bo Kuba po huraganie Irma żyje swoim życiem. Na jak długo lecieć na Kubę? To już zależy od indywidualnych preferencji, ale wydaje mi się, że 2-3 tygodnie byłoby optymalnie, w końcu Kuba to największa karaibska wyspa i zdecydowanie jest co zwiedzać, ale miłośnicy plażowania też powinni być zadowoleni. Gdybyśmy nie robili nic innego tylko podróżowali (a słyszałam, że są tacy), z chęcią zostalibyśmy nawet miesiąc, ale nie możemy tak rozrzutnie dysponować dniami wolnymi, zwłaszcza, że jeden urlop w roku to dla nas za mało. 🙂 Jeżeli tak jak my macie do dyspozycji tylko tydzień, będziecie musieli przeanalizować co najbardziej Was interesuje na Kubie. Ale zapewniam, że nawet w 7 dni zdążycie i poleżeć na piasku, i co nieco zobaczyć. Podróż na Kubę, czyli czym lecieliśmy Oczywiście możliwości przelotu na wyspę w kształcie krokodyla jest wiele, ale my skupimy się na konkretnym deal’u, z którego szczęśliwie mieliśmy okazję skorzystać. Bilety na trasie Amsterdam – Mexico City – Hawana – Mexico City – Amsterdam linią Aeromexico kupiliśmy na polskiej Tripście (którą polecamy) dokładnie za 602 PLN od osoby. Przelot do Amsterdamu i z powrotem do Warszawy KLMem kosztował nas 305 PLN. Wszystkie loty odbyły się bezproblemowo, o czasie. Lecieliśmy tylko z bagażem podręcznym, czyli małą walizką i plecakiem (wymóg najtańszej taryfy w KLM), ale na tydzień to wystarczyło. W przypadku obu linii check in robiliśmy przy kioskach, gdzie można było również wybrać miejsca i np. dodać bagaże. U Holendrów podają mały, ale całkiem smaczny posiłek (kanapka lub wrap) oraz napoje do wyboru (również alkohol w postaci piwa lub wina). Jak na tak krótki lot (ok. 1,5 h) to naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Cena czyni cuda – lot Aeromexico Nieco gorzej sprawy się mają w Aeromexico. Jak powszechnie wiadomo, cena czyni cuda i gdyby ponownie taka okazja się pojawiła, z pewnością znowu byśmy z niej skorzystali. Ten error fare był czymś świetnym, uśmiech podczas i zaraz po zakupie nie schodził nam z twarzy. Jednak… jeżeli mielibyśmy zapłacić „standardową” stawkę za bilet, nie bylibyśmy skorzy do wychwalania tej linii. Serwis na pokładach Aeromexico pozostawiał bowiem nieco do życzenia. Zwłaszcza jeżeli chodzi o odcinki z Amsterdamu do Meksyku i powrotny. Średnio na 2-3 miejsca w samolocie przypadał jeden kocyk i jedna poduszka, zapasowych nie było, prawdopodobnie pasażerowie z poprzedniego lotu wzięli je ze sobą. Na pokładzie podano dwa posiłki (obiad i śniadanie). Niestety nic dobrego o nich powiedzieć nie możemy – ani nie wyglądały, ani nie smakowały, a niektórym nawet zaszkodziły. Dodatkowo, siedząc z tyłu do wyboru mieliśmy makaron albo… makaron, bo kurczak dawno wyszedł. Około 3 godzin po wylocie (a rejs trwał prawie 12), pasażer siedzący obok poprosił o piwo, ale już się skończyło. Wino nalewano do najmniejszych „kieliszków” jakie widzieliśmy i smakowało naprawdę „tanio”. Zachowanie obsługi też nie było jakieś super, a posiłki i napoje wydawali jakby za karę. Hubert wpadł nawet na taki pomysł, że załoga wie kto kupił w tej „promocji” (przez wgląd na klasę rezerwacyjną na bilecie) i teraz traktują nas jak „gówno” (cytat z mojego męża). O niebo lepiej było już na locie do Hawany, gdzie niczego nie brakowało, a wszyscy byli super mili. Nie wierzycie? Oto dowód (pyszne śniadanko w Aeromexico). Mam nadzieję, że nic nie jecie właśnie 😉 Więcej narzekać nie będę, bo wciąż pamiętam, że to było tylko 6 stów (!), ale zestawiając Aeromexico z naszym rodzimym LOTem, który tak samo ma 3 gwiazdki według Skytrax, to jest jakaś przepaść. A przypomnę tylko, że LOTem też udało nam się tanio polecieć – do Japonii za 900 PLN. Wiza na Kubę Obywatel Polski udający się na Kubę obowiązany jest do posiadania wizy. My kartę turysty kupiliśmy za 100 PLN w biurze podróży w Warszawie. Wszystko było super, zwróćcie uwagę, żeby obie strony tejże karty były podstemplowane przez pracownika tegoż biura. Więcej o wizie na Kubę przeczytacie u Anity i Pawła ze Waluta na Kubie Na Kubie w obiegu są dwie waluty: CUC, czyli peso wymienialne (warte mniej więcej tyle co dolar amerykański) i CUP, czyli tzw. peso cubano. Za CUP może być jednak trudno cokolwiek kupić, różnica w walucie jest 1:25 i w wielu miejscach można płacić w obu z zachowaniem tej proporcji. Na targach gdzie częściej można się posłużyć CUPami nie kupowaliśmy. Podróż na Kubę: Wymiana pieniędzy Na Kubę najlepiej zabrać ze sobą EUR, wymiana USD obciążona jest 10% podatkiem. Na lotnisku są 2 kantory (poziom odlotów, schodkami na górę względem przylotów). Mają one taki sam kurs wymiany jak na mieście i nazywają się Casa de Cambio lub w skrócie cadeca (do miejscowych wystarczy powiedzieć kadeka i poprowadzą). Kursy są ponoć ustalane z góry i kantory nie mają tutaj dowolności. W bankach kurs jest ten sam (też sprawdziliśmy). W naszym przypadku kurs średni z googla EUR do CUC wynosił 1,18, my wymienialiśmy na miejscu za 1,14. Płacić kartą praktycznie się nie da, bo „cash only”. Udało się tylko w przypadku wypożyczania samochodu. Spotkaliśmy się również z podejściem: możecie zapłacić w euro i wtedy kurs wynosi 1:1. Transport na Kubie Nie może być postu z informacjami praktycznymi bez krótkiego opisu jak poruszać się po wyspie w kształcie krokodyla. Kuba to takie miejsce, w którym turysta traktowany jest w sposób „specjalny”. Można się z tym pogodzić i płacić w CUC, jeździć autobusem dla turystów itp. Można również próbować obejść system, przy okazji tracąc czas i nerwy (być może oszczędzając pieniądze). My postawiliśmy na pierwszą opcję. Za taksówkę z lotniska w Hawanie do centrum miasta zapłaciliśmy grzecznie 25 CUC (przy czym byliśmy w 4 osoby, więc to nie jakaś tragedia). Przejazd do starej Hawany trwa około 30 minut. Z Hawany do Varadero zdecydowaliśmy się jechać autobusem. Bilety Viazul kupiliśmy wcześniej przez internet. Przejazd w dwie strony kosztował 20 USD. Bus jest dość komfortowy, jedzie około 2,5 h (mógłby krócej, ale robi po drodze przystanki). Polecam założyć bluzę, bo klima odkręcona jest na maksa. Na początku wydaje się przyjemnie, ale wychodzi się jak z lodówki. Przejazd taksówką z centrum Hawany do stacji Viazul kosztował 7 CUC, a z przystanku w Varadero do naszego hotelu 5 CUC. Przyznaję jednak, że nie targowaliśmy się, więc pewnie można zapłacić mniej. Wypożyczenie samochodu na Kubie Nie najtańsza, ale chyba najwygodniejsza forma transportu. Do tematu podchodziliśmy trochę jak pies do jeża, bowiem naczytaliśmy się w internetach historii jak to ktoś zarezerwował i nie było dla niego auta, innego oszukali na hajs, a jeszcze kogoś zatrzymała osoba przebrana za policjanta. Nie wiem czy mieliśmy szczęście, czy oni mieli pecha, ale nam żadna z tych sytuacji się nie przydarzyła. Byliśmy wręcz zaskoczeni, że wszystko przebiegło bez problemu. Samochód rezerwowaliśmy przez Jest to pośrednik (coś jak np. rentalcars). Wybraliśmy najtańszą opcję czyli rent a car Via. Tanio jednak nie jest bowiem za 3 dni zapłaciliśmy 177 EUR. Do tego dodać należy 200 CUC depozytu na wypadek zatrzymania przez policję np. i wlepienia mandatu. Od pana w wypożyczalni (prawdziwego Kubańczyka, który jak się później okazało pracował kiedyś w Niemczech z Polakami i mówi po polsku 😀 ) dowiedzieliśmy się, że w Varadero samochody są lepsze, bo jest to turystyczne miejsce. Dostaliśmy chińskie auto marki Geely. Był chyba z tej samej fabryki co Lifan, którym śmigaliśmy po Azerbejdżanie. Może nie był to cud motoryzacji, ale sprawował się dobrze. Należy uważać na drodze, jest dużo dorożek, koni biegających samopas, ludzi wchodzących na jezdnię, a co najważniejsze dziur w drodze. Jechaliśmy z Varadero do Trinidadu (ok. 250 kilometrów w jedną stronę) i najgorszy odcinek jest między miejscowością Calimente a przecięciem z autostradą biegnącą z Hawany do Santa Clary. Warto tam zwolnić bo jezdnia wygląda jak po solidnym bombardowaniu. Przejechanie dystansu w jedną stronę zajęło nam 3,5 godziny. Odradza się również jeżdżenia po zmroku, gdyż ulice często są nieoświetlone. Kubańskie ceny paliwa 1,20 CUC premium, 1 CUC regular (ceny dla gringo). Nie wszędzie chcą lać regulara do wypożyczonych samochodów twierdząc, że tylko premium. Jednakże gdzieś we wsi jak się zatrzymaliśmy i innego wyboru nie było to nalali regulara, samochód spalił bez problemu. Różnica w paliwach to oktany. Premium ma 94 oktany, regular 91. Noclegi na Kubie Odkąd kubańskie Casy zawitały na Airbnb, rezerwowanie noclegów stało się dziecinnie proste. Jeżeli nie macie jeszcze konta, a chcielibyście skorzystać z serwisu AIRBNB, możecie je założyć z naszego polecenia TUTAJ. W ten sposób zyskacie bonus o wartości 100 PLN do wykorzystania przy rezerwacji noclegu. Gdzie spać w Hawanie? Na Kubie możemy Wam polecić 3 miejsca, które będziemy bardzo miło wspominać. 2 domy w Hawanie: pierwszy to Posada 1930 (na zdjęciu powyżej) położona w spokojnym miejscu, niedaleko Plaza de la Revolucion. Minusem (albo plusem – zależy jak na to patrzeć) jest odległość od Starej Hawany (około pół godziny spacerem), ale dzięki temu można zobaczyć mniej turystyczną część miasta, co też jest fajne. Bardzo ładne pokoje z łazienką, wysoki sufit, na górze taras. Śniadanie (tak jak wszędzie) 5 CUC: owoce, sok, kawa, jajko, kanapka z serem i szynką. W pokoju również lodówka z napojami (woda, cola – 1 CUC, piwo – 1,5). Oferują też transport z/na lotnisko za 25 CUC (samochód również na zdjęciu). Drugi nocleg, ciut droższy, ale w samym sercu Hawany, blisko do najważniejszych atrakcji i na promenadę – Casa San Lazaro 115. Przemiła obsługa, bardzo ładne wnętrza i taras. Chętnie tam wrócimy 🙂 Gdzie spać w Trynidadzie i Varadero? W Trinidadzie, a właściwie obok Trinidadu (jakieś 3 minuty samochodem w stronę miejscowości Casilda) polecamy miejsce o nazwie Villa Dalia. Pozostałe noce spędziliśmy na pełnym relaksie w hotelu Roc Barlovento w Varadero, praktycznie przy samej plaży. All inclusive za 274 PLN za pokój 2 osobowy z wszystkim: 2 baseny, drinki i jedzenie na full, kajaki, boisko do tenisa, do siatkówki. Sprawdzając ceny miejcie na uwadze, że byliśmy w „low low season” jak mówiła rozpiska w tym hotelu. 😉 W sezonie może być nawet 2 razy drożej. Internet na Kubie Jeżeli nie możecie wytrzymać nawet kilku godzin bez neta albo (nie daj Boże) marzycie o pracy zdalnej, to możecie mieć spory problem na Kubie. Wifi jest, a jakże(!), ale tylko w wyznaczonych miejscach, a z siecią możecie się połączyć tylko pod warunkiem, że kupiliście kartę Etecsa (można kupić w hotelach lub w oddziałach tejże firmy, jedna jest na Avenida Salvador Allende). Kosztuje ona 1,5 CUC i pozwala surfować po internecie przez 1 godzinę. Z tym, że nie musicie całego czasu wykorzystać za jednym razem. Możecie się łączyć np. na 10 minut i zostaną Wam minutki na później. Podróż na Kubę: Atrakcje Varadero i ceny Delfinarium w Varadero. Wejście na półgodzinny pokaz 15 CUC, potem można pogłaskać delfiny, dać „buziaka” i zrobić sobie fotkę. Jak chce ktoś popływać to 73 CUC. Snorkeling w Varadero (maski, płetwy mają na miejscu) 20 CUC/osoba. Można rezerwować na plaży. Płynie się żaglówką, event powinien trwać około godziny z czego pływania jest 40 minut. Przykładowe ceny w sklepach: woda: 0,8-1 CUC piwo: 0,85-1 CUC 0,5 litra najtańszej butelki Havana Club (białej): ok 3,5 CUC, 0,7 litra ok 4,5 CUC magnesy w Hawanie: 1 CUC O tym czy Kuba nas rozczarowała, czy zaczarowała i co dokładnie zobaczyliśmy w tydzień w następnym wpisie. Jeżeli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach. Postaramy się odpowiedzieć. ***** Zapisz się do naszego newslettera, żeby nie ominęły Cię żadne nowości! Tak, na Kubie jest Internet. Jednak praktycznie nigdy nie będzie on darmowy, nawet w hotelu. Jednak praktycznie nigdy nie będzie on darmowy, nawet w hotelu. Koszty transmisji pakietowej zwalają z nóg (1GB za 10$), więc pozostaje korzystać z metody powszechnej, czyli łączyć się z WiFi monopolisty ETECSA. Po wyjeździe na Kubę, mam dla Was garść informacji praktycznych, które pomogą Wam w przygotowaniu się do wyjazdu. Ze względu na kiepski dostęp do internetu warto wcześniej się przygotować i uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek. Formalności Przy wjeździe na Kubę wymagane jest posiadanie Karty Turysty (Tarjeta de Turista). Kartę Turysty można wyrobić u pośredników wizowych i w rożnych biurach podróży lub osobiście w ambasadzie. Teoretycznie do jej wyrobienia potrzebne jest potwierdzenie rezerwacji noclegu (przynajmniej na pierwszą noc), potwierdzenie rezerwacji biletów lotniczych oraz ubezpieczenie podróżne wystawione przez autoryzowaną do tego firmę. Ponoć jest lista firm ubezpieczeniowych, których usługi są akceptowalne przez ambasadę. My wykupiliśmy ubezpieczenie w Axa, ale nikt nam oczywiście tego nie sprawdzał. Przy wyrabianiu Karty Turysty skorzystaliśmy z pośrednictwa firmy Opal Travel, której usługi bardzo polecam – nie dość, że tanio, to jeszcze szybko, sprawnie i właściwie bez konieczności wysyłania żadnych dokumentów oprócz skanu paszportu. Karta Turysty pełni funkcję wizy, ale nie jest wklejana do paszportu, więc trzeba uważać, żeby jej nie zgubić. Dokumenty Przy wjeździe otrzymujecie do wypełnienia deklarację celną, w której musicie określić ile ze sobą macie gotówki i w jakiej walucie. Musicie też podać liczbę, rodzaj i wartość sprzętu elektronicznego, który przywozicie oraz wartość innych przedmiotów osobistych. Deklarację trzeba oddać urzędnikowi przy opuszczaniu sekcji bagażowej. Mimo ze dokument musi być w całości uzupełniony, nikt oczywiście nie sprawdza jego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie ma konieczności opłacania opłaty wyjazdowej przy opuszczaniu Kuby, tak jak było wcześniej. Regulacje te zmieniły się chyba w 2017 r. W każdym razie nie trzeba już sobie zostawiać dodatkowej gotówki na wyjazd. Pieniądze Na Kubie obowiązują dwie waluty: peso convertible i peso cubano. Ta pierwsza przeznaczona jest dla turystów, druga dla mieszkańców Kuby. Różnice w wartości są duże (1 peso convertible to ok. 25 peso cubano), więc trzeba uważać żeby się pomylić i sprawdzać dokładnie w jakiej walucie dostajecie resztę, chociaż przyznam szczerze, nam się nie zdarzyło się, żeby ktoś chciał nas oszukać. Ze sobą na wymianę najlepiej wziąć euro lub dolary kanadyjskie (bardzo korzystny kurs), natomiast zupełnie nie opłaca się brać dolarów, na które dodatkowo jest nałożony podatek w wysokości 10%. Pieniądze wymienia się w tzw. Cadeca – czyli kantorach. Żeby wymienić pieniądze trzeba koniecznie mieć ze sobą paszport. Nie ma możliwości wymienienia pieniędzy w bankach. Korzystanie z kart płatniczych może być utrudnione, po pierwsze ze względu na brak dostępu do terminali płatniczych w większości restauracji, sklepów, barów itp, a po drugie w związku z utrudnieniami w kontaktach kubańsko-amerykańskich (ponoć karty banków z amerykańskim kapitałem nie są obsługiwane, ale nie wiem na ile to prawda). Na lotnisku w Havanie pieniądze można wymienić w bardzo specyficznym kantorze, który przypomina bankomat. Każdą maszynę obsługuje urzędnik, który najpierw skanuje nasz paszport, później wprowadza banknoty na wymianę, a w maszyna w efekcie wypluwa odpowiednią ilość peso convertible. Przelicznik niedużo wyższy niż w cadecach. Internet Na Kubie z dostępem do internetu nie jest łatwo. Przez cały pobyt nie mieliśmy ani razu dostępu do internetu, chociaż muszę przyznać, że też specjalnie się o to nie staraliśmy – po prostu potraktowaliśmy wyjazd jako internetowy detoks 🙂 Na pewno żaden z naszych gospodarzy internetu nie mial, podobnie ma się sprawa w knajpach i restauracjach. W niektórych hotelach można wykupić dostęp do internetu, nawet jeśli nie jest się gościem, ale jest to bardzo drogie. Można też popytać miejscowych, gdzie można kupić karty SIM z internetem mobilnym. Ze względu na ograniczony dostęp do internetu warto mieć ze sobą dobry przewodnik, w którym w razie czego będziemy mogli sprawdzić informacje. Ja, mimo wszelkich kontrowersji, i tak polecam Lonely Planet, bo zawiera mnóstwo przydatnych informacji praktycznych. Język Jak wiadomo, na Kubie mówi się po hiszpańsku, który jednak nieco różni się od “europejskiego” hiszpańskiego. Generalnie dosyć dużo ludzi zna angielski, jednak nie wszędzie. Zdarzało nam się (np. w Vinales), że osoby z którymi rozmawialiśmy (np. gospodyni naszego casa particulares, a więc osoby które pracowały w turystyce) w ogóle nie mówiły ani nie rozumiały ani słowa po angielsku. Warto więc wyposażyć się w rozmówki hiszpańskie i nauczyć przynajmniej podstawowych zwrotów po hiszpańsku. Noclegi Na Kubie popularne są noclegi w tzw. Casa particulares czyli w pokojach (najczęściej) lub mieszkaniach (rzadziej) wynajętych bezpośrednio u miejscowych. Podczas całego pobytu spaliśmy tylko i wyłącznie w casach, bo nie dość że są ekonomiczne (dużo taniej niż w hotelach), to jeszcze można poznać styl życia Kubańczyków. Warunki są różne, ale nie należy spodziewać się luksusów. Właściciele casa to bardzo cenne źródło informacji i potrafią załatwić wszystko – transport czy nocleg w innej miejscowości, nawet na drugim końcu wyspy. Ceny za nocleg w casa particulares zależą oczywiście od standardu, my płaciliśmy ok 40 CUC w Hawanie, i ok. 20-25 CUC w pozostałych miejscowościach. Dodatkowo można zapłacić np. za śniadanie czy obiad. Śniadanie wszędzie kosztowało nas 5 CUC i właściwie wszędzie było takie samo: jajko, w różnej formie – jajecznica lub omlet, zazwyczaj czerstwe pieczywo, czasem podgrzewane i zapieczone z serem, jogurt i owoce: papaja, ananas, jabłko, czasem mango. Do tego kawa lub sok, bardzo rzadko zdarzało się, żeby była dostępna herbata. Jedzenie A skoro jesteśmy przy śniadaniu, przejdźmy do jedzenia. Ogólnie rzecz biorąc na Kubie nie należy ono do najsmaczniejszych, mówiąc delikatnie. I wyrażam tu nie tylko moją subiektywną opinię, wiele spotkanych przez nas osób miało podobne zdanie – ale oczywiście każdy ma swój gust. Jedzenie an Kubie jest raczej proste i bardzo ubogie w przyprawy, a przez to niestety bez smaku. Co najbardziej mi smakowało to zwykły ryż z fasolką (podawany raczej jako dodatek niż osobne danie), ale też jako wegetarianka po prostu nie miałam zbyt dużego wyboru. Na Kubie królują owoce morza i mięso, podawane z ryżem i warzywami – duszonymi, gotowanymi lub w formie surówki. Taki zestaw obiadowy kosztuje w granicach 8-15 CUC. Mięso często jest podrobione w kawałki raczej niż w formie fileta/kotleta. Słynnym kubańskim daniem jest ropa vieja, co dosłownie znaczy “stare ciuchy”. Niezbyt apetycznie brzmi, prawda? A jest to nic innego jak długo gotowana wołowina w kawałkach, podawana z ryżem. Słynne są też gęste kubańskie zupy, wywodzące się z kuchni hiszpańskiej. Jeśli chodzi o napoje, to tu sprawa wygląda już dużo ciekawiej, szczególnie jeśli chodzi o napoje alkoholowe. Kuba słynie z produkcji rumu, który jest tutaj tani i dobry. W barach i pubach królują drinki na bazie rumu – przepyszna pinacolada, mojito, cuba libre czy daiqiri – zazwyczaj kosztuja ok 2,5-3 CUC. W Trynidadzie popularna jest też canchanchara – shot z rumu, z miodem, limonką i lodem. I nie można ich nie spróbować 🙂 Na Kubie produkuje się też kawę, ale jest to bardzo dziwna odmiana – kolorem i konsystencją przypomina mocną herbatę. Warto wiedzieć, że w większości restauracji, w barach, pubach itp do rachunku dodany jest już tzw. “service charge” w wysokości ok. 10% wartości zamówienia. Transport Po Kubie można poruszać się np. autobusami (sieci Viazul czy Transtour). Najpopularniejszym i najszybszym chyba środkiem transportu międzymiastowego są jednak taxi colectivo. To prywatne taksówki, które zbierają chętnych na podróż na danej trasie. O taxi colectivo możecie pytać właścicieli casa, lub po prostu na ulicach. Godziny odjazdów są zazwyczaj sztywno ustalone – najczęściej jest to rano, ciężko znaleźć taxi na dłuższą trasę z wyjazdem po południu. Cena zależy od ilości osób w samochodzie – im więcej, tym mniejsza cena za osobę. Poniżej przykładowe ceny, jakie zapłaciliśmy za przejazdy po Kubie. Ceny przejazdów (za osobę): Havana – Vinales – 25 CUC (drogo, tę trasę można przejechać taniej) Vinales – Cienfuegos – 35 CUC Cienfuegos – Laguna Guanaroca – wodospad el Nicho – Trynidad – 70 CUC Trynidad – Havana – 30 CUC Po miastach można próbować poruszać się niezbyt rozbudowaną siatką połączeń autobusowych, lub skorzystać z taksówek (również taxi collectivo), bici-taxi (riksza rowerowa), albo wynająć sobie samochód (to już bardziej skomplikowana sprawa). Klimat Pora sucha trwa na Kubie od listopada do kwietnia; od maja do października natomiast pora deszczowa, od czerwca do listopada zdarzają się też huragany. Końcówka listopada / początek grudnia to była idealna pora na podróż na Kubę. Temperatury w granicach 25-28 stopni, więc po przyjeździe z zimowej już Polski można było się porządnie wygrzać, ale też nie było zbyt gorąco na intensywne zwiedzanie. Od czasu do czasu może trafić się deszcz (2-3 dni mieliśmy dosyć deszczowe i pochmurne), ale nie były to ulewy, więc dało się znieść. W górach oczywiście było chłodniej, więc warto wziąć też jakieś cieplejsze ubrania. Co zabrać ze sobą Jadąc na Kubę trzeba przede wszystkim dobrze zaopatrzyć kosmetyczkę – bo kosmetyki i artykuły higieniczne na wyspie są i drogie i trudno dostępne. Stąd też dużo Kubańczyków prosi obcokrajowców o mydło czy szampon – warto wziąć na zapas i podzielić się np. z naszymi gospodarzami, jeśli o to poproszą. Jeśli macie w domu jakąś starą elektronikę, której nie używacie – laptopy, telefony itp., nawet stare modele, możecie je zabrać i kogoś obdarować, lub nawet sprzedać za jakąś symboliczną kwotę – sprawicie tym Kubańczykom bardzo dużą przyjemność. Zdarzało nam się też, że kobiety prosiły o długopisy lub cukierki dla dzieci. Co przywieźć z Kuby Na to odpowiedź jest chyba tylko jedna: rum i cygara. Obydwie rzeczy można kupić albo w sklepach (obrandowane, z banderolą), albo np. na plantacjach (tu cygara zazwyczaj są bez markowego pudełeczka i bez banderoli). Ceny na plantacjach są oczywiście niższe, a pracownicy plantacji kuszą rzekomo lepszą jakością produktów i mniejszą zawartością sztucznych składników. Jeśli chodzi o limity przewozu, to na plantacji poinformowano nas, że można wywieźć 50 cygar w oryginalnym opakowaniu i 20 cygar “luzem”. Co do rumu, to dozwolona ilość to 2 litry. Wśród pamiątek i rękodzieła warto szukać drewnianych klocków do domina (domino jest bardzo popularne na Kubie) lub zainwestować w lokalną sztukę – wielu sprzedawców na bazarach czy targach lub w małych sklepikach sprzedaje obrazy lokalnych artystów. Ceny są różne, od 20 do nawet kilkuset CUC. Na co uważać Ogólnie rzecz biorąc Kuba jest bezpiecznym krajem – nigdy, nawet w nocy, nie mieliśmy poczucia, że coś nam może się stać. Kubańczycy żyją z turystyki, dlatego dbają, aby turyści czuli się u nich dobrze. Spotkani przez nas Kubańczycy byli szczerzy i uczciwi, ale zdarzają się też oszuści. Szczególnie uważać trzeba na dwa scenariusze (albo po prostu być świadomym co nas czeka, bo nie każdemu to przeszkadza): 1/ Na ulicy zaczepiają nas Kubańczycy pod jakimś błahym pozorem, zagadują przyjaźnie i od słowa do słowa wychodzi na to, że chętnie nam pokażą miasto/okolicę/bar ze świetną muzyką na żywo/wspaniałą restaurację. Oczywiście “advice doesn’t cost, don’t worry my friend”. Gdy już natomiast wylądujemy w jakiejś restauracji okazuje się, że w ramach podziękowania musimy zapłacić za obiad czy drinki. 2/ Podchodzi do was na ulicy ktoś, kto udaje, ze was zna z waszego hotelu/casa particulares (bo rzekomo tam sprząta/gotuje/mieszka po sąsiedzku/przyjaźni się z właścicielem), zagaduje przyjaźnie i mówi, że akurat dzisiaj wyjątkowo możesz kupić prawdziwe Kubańskie cygara w super cenie bo ich wujek/brat/tata/dziadek/kochanek pracuje w fabryce cygar i raz na rok dostają od fabryki cygara, które mogą wykorzystać na własny użytek. To jest oczywiście jedyna i niepowtarzalna okazja. Niestety skład i pochodzenie takich cygar budzą dużą wątpliwość, szczególnie w stosunku do tej super-okazyjnej ceny. Poza tym standardowo trzeba uważać na kieszonkowców, uważnie przeliczać wydawaną nam resztę i ustalać ceny (przejazdów, noclegów itp) przed skorzystaniem z usługi. . 24 565 268 442 493 512 776 643

internet na kubie 2017